piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 22

Ocknęłam się, leżąc na dobrze znanym mi łóżku.Nie, nie tym w domu babci.Znowu w pokoju Mulata.To miejsce zaczęło mnie przytłaczać, nie chciałam tu być.Chciałam do domu.Próbowałam sobie przypomnieć co się stało, co było powodem tego, że leżę tutaj, nie wiedząc, o co chodzi.Po dłuższej chwili wysilania mózgu, udało się.Luke żyje, jest tutaj.W tym samym budynku, pracuje dla Trevora, jak Zayn.Ale nie rozumiem dlaczego przefarbował włosy i zmienił kolor oczu.W ogóle jak to możliwe?Idiotko, gdyby nie zmienił swojego wyglądu, znaleźliby go, i wiesz, jest coś takiego jak soczewki.Miło, jak na powitanie.
-Luke?-Powiedziałam szeptem.Nawet nie wiem dlaczego, nie powinnam, ale to było silniejsze ode mnie.
-Em, kochanie, dobrze się czujesz?-Dotarł do mnie zmartwiony głos Zayna.Może mi się przewidziało, tak nie było farbowanego szatyna.
-Zayn?-To było bardziej stwierdzenie, niż pytanie.Zamrugałam oczami, rozglądając się po pokoju.W końcu natrafiłam na zmartwione spojrzenie Mulata.Martwił się.-Co się stało?
-Zemdlałaś, przyniosłem cię tu.Powinnaś odpoczywać, to pewnie z przemęczenia.Oh Zayn, gdybyś wiedział, jak bardzo się mylisz.Podszedł do łóżka, składając krótki pocałunek na moim czole.-Odpoczywaj, przyjdę później.-Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy, jednak po ich upłynięciu, chłopak zaczął się odsuwać.Nie chciałam, żeby odchodził.Pójdzie i znowu go nie będzie.W ostatniej chwili wyciągnęłam rękę, aby go złapać, ale jedynie musnęłam jego ramię.Westchnęłam, znowu pójdzie.Zatrzymał się i przeniósł spojrzenie z drzwi na mnie.Wykorzystałam to i powiedziałam.
-Zostań.Proszę.-Przez jego twarz przebiegło poczucie winy.Jakby się czymś zamartwiał.On się obwinia?Błagam tylko nie to.Jeżeli już, to tylko moja i wyłącznie wina.Po chwili namysłu postanowił się wrócić.Usiadł na brzegu łóżka, obok moich ud.Westchnął, po czym przejechał ręką po moim policzku, który automatycznie przybrał barwę dojrzałego pomidora.Spuściłam głowę, lekko się uśmiechając na jego gest.Przeniósł dłoń na brodę, podnosząc ją i patrząc mi w oczy.
-Nie chowaj się, Emi.-Nie chowam się, tylko staram się ukryć onieśmielenie.Nie chce, żeby ktoś mnie taką oglądał, wyglądam wtedy okropnie.Cała jestem okropna.Mam blizny na rękach, nogach.Boje się ludzi i chce jak najszybciej uciec z tego świata.Nikt naprawdę nie wie, co dzieje się w środku drugiego człowieka do chwili, w której mu nie powie.-Posmutniałaś.-Wymusiłam uśmiech.-Widziałem to.-Powiedział cicho się śmiejąc.Następnie przesunął moje nogi, a sam przesiadł się bliżej środka łóżka.-Chodź-Rozłożył ramiona czekając, aż się ruszę.I tak zrobiłam.Wdrapałam się na kolana Mulata, przy okazji zabierając ze sobą kołdrę.Mimo, że było dosyć ciepło, chciałam się pod nią schować.Zawsze tak miałam, nieważne, czy w pokoju było ciepło, czy zimno.Lubiłam pod nią siedzieć.Wtuliłam się w chłopaka, a on opatulił mnie kołdrą.Przymknęłam oczy, było mi dobrze, a smutek zniknął.
-Zimno ci?-Usłyszałam szept przy uchu.Pokręciłam przecząco głową, całkowicie zamykając oczy.
  Obudziłam się leżąc na czymś ciepłym; czymś co się podnosiło i dodatkowo chyba pomrukiwało.Nie przypominałam sobie, aby był tu kot.Zresztą, gdyby był to już nieżywy, nie sądzę, że wytrzymałby mój ciężar.Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na wydającego pomruki Zayna.Mogłabym się założyć, że moja mina w chwili obecnej była bezcenna.Chłopak cały czas się na mnie patrzył z swoim kpiącym uśmieszkiem.
-Ty mruczysz?-Zapytałam lekko zaspanym głosem.No co?Spałam przed chwilą.Bardzo dobrze spałam.Zamiast odpowiedzi zobaczyłam szereg białych zębów oraz zostałam pociągnięta na tors pewnego ów osobnika.Moja głowa wylądowała centralnie nad jego sercem.Słuchałam jak bije, ignorując cały świat dookoła.Po dłuższej chwili zorientowałam się, że chłopak coś do mnie mówi.Spojrzałam na niego przymulonym wzrokiem, na co się zaśmiał, a jego klatka piersiowa wibrowała.Wydęłam wargę i spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
-No dobra, koniec tego.-Powiedział podnosząc się razem ze mną.Trzymałam się go, aby nie spaść, jednak wiedziałam, że nie upuściłby mnie.W pewnym momencie ziewnęłam, jedną ręką zakrywając usta, a drugą kładąc za szyję Zayna.Następnie przetarłam oczy, patrząc jak zmierza ku drzwiom.
-Gdzie idziemy?-Zapytałam, kiedy wyszliśmy na korytarz.Splotłam drugą rękę w tym samym miejscu, gdzie położyłam pierwszą.
-Zjeść-Przecież na dole jest Trevor i inni.Każą mi stamtąd iść, a nawet jeżeli nie, nie będzie to dla mnie miłe.Spięłam się, a mój oddech przyspieszył.Zaczęłam się wiercić, chcąc wrócić do pokoju i się schować.-Jest tylko Rob, Gor i kilku innych, Trevora nie ma, aniołku.I nie wierć się, bo będę musiał.-Zatrzymał, podrzucając mnie do góry.Pisnęłam i zanim zdążyłam się porządniej złapać, byłam w powietrzu, jednak chwilę potem, Mulat trzymał mnie w ramionach, trzymając specjalnie za uda.-Zrobić tak.Więc kochanie, nie wyrywaj mi się.
  Od ponad godziny siedzieliśmy w salonie.Ja kończę swoją drugą z pięciu kanapek, które zrobił Zayn.Co do niego, zjadł z chłopakami pizzę, oferując mi kawałek, jednak ja nie chciałam.I tak zjadłam za dużo.Z nami siedział Luke, który był nazywany przez wszystkich Robertem, ale większość mówiła na niego po prostu Rob.Nie wspomniałam nic nikomu o nim, i czułam sie z tego powodu dumna.Nie chciałam, aby ktoś się dowiedział, że Luke tu jest.Sądzę, że on również nie chciałby tego.Oprócz niego, był z nami zielono-niebiesko-czarno włosy Gordon, który do złudzenia przypomina mi Michaela, trzeciego najlepszego kumpla farbowanego szatyna.Skończyłam jeść swoją kanapkę, spoglądając na pusty talerz.Ładny był.Przeniosłam spojrzenie na telewizor, gdzie odbywał się bardzo ważny, przynajmniej dla chłopaków, mecz.Nigdy nie interesowałam się piłką nożną, zupełnie jak Luke, więc nie wiem dlaczego oglądał go teraz z taką zaciętością.Nie wiedziałam nawet zbytnio o co w tym chodzi, oprócz tego, że ludzie zabierają sobie piłkę i strzelają do nie swoich, a czasami i swoich, bramek. Przysunęłam się bliżej Zayna, kładąc mu głowę na ramieniu.Spojrzał na mnie i widząc moje znudzenie zapytał
-Chcesz się gdzieś przejść?-Wraz z wypowiedzeniem tych słów, moje serce zaczęło bić szybciej.Przytaknęłam ochoczo.Od ponad sześciu dni, nie wychodziłam z domu.Chciałam wyjść, dotknąć trawy, spojrzeć w niebo.-Chodźmy więc-Podniósł się z kanapy, a ja, chwilę po nim.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Obiecałam to macie, następny w środe lub czwartek

2 komentarze:

  1. KOCHANA, SUPERRR ROZDZIAŁ!!!!!!
    Wybacz mi, że znowu z opóźnieniem ;/ nie było mnie dwa dni i nie miałam jak skomentować :( Przepraszam!
    Zayn jest taki opiuekuńczy, a gdy mówi "kochanie" to ja się normalnie rozpływam ohh :*
    Chcę więcej tego romantyku!
    Kocham Cię, lasia :* Wiesz o tym :*

    OdpowiedzUsuń