sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 15

  Ocknęłam się z bólem głowy w jakimś pomieszczeniu.Każdy mięsień w moim ciele płonął.Nie wiem, co Zayn mi takiego podał, że o aż tak bolało.Ale teraz wszystko było mi jedno.Inny środek odurzający nie zmieni faktu, że siedzę zamknięta w jakimś pomieszczeniu.Musze spróbować się stąd wydostać, tylko również nie wiem jak.Westchnęłam, kiedy ból głowy się nasilił.W kącikach oczu zebrały mi się łzy.Płakałam, znowu; Znowu okazywałam słabość.Może nie powinnam tego robić teraz, w takiej chwili.Ale poddawałam się, nawet nie szukając rozwiązania.Taka byłam.Słaba.
  Po dłuższym czasie rozmyślań, postanowiłam się w sobie zebrać.Z ociąganiem wstałam z łóżka.Tak mi się przynajmniej wydawało.Moje oczy przyzwyczaiły się do mroku panującego w pokoju, więc śmiało mogłam powiedzieć, że znajdowałam się w jakiejś sypialni.Podpierając się ścian, dotarłam do ciemnych drzwi.Miałam pewność, że pokój należy do mężczyzny.Wszystko, dosłownie wszystko miało ciemny kolor.Jedynie podłoga była jaśniejsza.Szarpnęłam za klamkę, siląc się, aby nie stracić równowagi.Nie mogłam upaść, ponieważ wiedziałam, że samodzielnie bym się nie podniosła.Jak się chwile później okazało, drzwi były zamknięte.Spodziewałam się tego.No cóż, nie na darmo oglądało się te wszystkie filmy kryminalne.Jakie to śmieszne, że właśnie mnie porwano, zamknięto w jakimś pomieszczeniu, a ja porównuje to do głupiego filmu.Czując się na siłach, zaczęłam iść w stronę, jak mi się wydawało, okna.Nie byłabym sobą, gdybym po drodze nie stłukła czegoś.Tym czymś okazała się dziwna waza, stojąca na komodzie.Echo tłuczonej się porcelany rozniosło się po całym pomieszczeniu.Przymknęłam oczy, przeklinając swoją niezdarność.W myślach odliczyłam do dziesięciu.Następnie kontynuowałam swoją wyprawę, starając się omijać kawałki wazonu.Pustego wazonu.Kiedy już byłam przy oknie, usłyszałam kroki na korytarzu, lub czymkolwiek, co znajdowało się za drzwiami.W pośpiechu, rozsunęłam zasłony.W tej samej chwili do pokoju wparowało dwóch chłopaków.Jednym z nich był Zayn, a drugi, jak mi się wydawało, Trevor.Nie zwrócili na mnie nawet uwagi.Byli zajęci kłóceniem się.Spojrzałam na okno, szukając wyjścia.Jednak zobaczyłam tylko las.Ten sam las, w którym straciłam przytomność.Przerażenie przejęło kontrolę nad moim ciałem.Nie wiedziałam co robić.Byłam uwięziona w jakimś budynku, po środku lasu.Nie miałam dokąd uciec.Nikt nie usłyszałby mojego krzyku.Nikt by mi nie pomógł.Podparłam się na parapecie, czując jak słabnę.Nawet nie wiem jakim cudem jeden środek odurzający może wywołać coś takiego.To prawie niemożliwe.Nie mogłam oddychać, byłam przerażona, a chłopak, którego kocham, kłócił się z kimś, kogo bałam się bardziej od niego.
-Nie będziesz jej kurwa torturował.Nie zgwałcisz jej i nic nie zrobisz dla mojego małego aniołka.Rozumiesz kurwa?-Ryknął Zayn.Krzyknął te słowa pełen złości, nienawiści i jeszcze pewnie wielu, wielu emocji.Nie dziwiłam się, słysząc słowa mulata.Wiedziałam, że nie jestem tu dla zabawy.Ale to, kiedy nazwał mnie aniołkiem.To było piękne.Jego obecność działała na mnie uspokajająco, mimo że to on jest powodem mojego pobytu tutaj.-Rozumiesz?!-Krzyknął po raz kolejny, kiedy Trevor nie odpowiedział.Stał z szokiem wymalowanym na twarzy.Może nikt sie jeszcze mu sie postawił.Jednak chwilę potem cwany uśmieszek rozświetlił mu twarz,Mężczyzna zaśmiał się, idąc w moją stronę.Natomiast ja, automatycznie cofałam się w tył, ale dosłownie po dwóch krokach, natrafiłam na ścianę.
-Nawet sie kurwa nie waż-Warknął Zayn, po chwili pojawiając się u mojego boku.Położył ręce na moich ramionach, przesuwając mnie przed siebie.-Jak się jej spytasz, ona ci powie.-Dodał już spokojniej.Jego obecność; jego osoba, sprawiała, że czułam się bezpieczniej.Trevor wpatrywał się to w mnie, to w chłopaka.Zmarszczył brwi, po czym zawiesił swoje spojrzenie na mojej osobie.Przewrócił oczami.
-Posadź ją.-Rozkazał Zaynowi.A ten, zaczął mnie prowadzić w stronę łóżka.Nie chciałam z nim rozmawiać.Zaczęłam się wyrywać.Szarpałam, jednak, jak zwykle, chłopak był silniejszy.Posadził mnie na łóżku, a sam osiadł obok.Trevor klęknął, aby być na tym samym poziomie co ja.Uważnie obserwowałam jak oblizuje usta i przenosi wzrok na Malika.
-Zacznij.Sam chciałeś, oczywiście ja wolałem tortury.-Dotknął kciukiem mojego policzka.-Wiesz skarbie, wbijanie noża w te twoje kruche ciałko jest kuszącą propozycją, więc radzę ci odpowiedzieć na każde zadane ci pytanie, inaczej, możemy porozmawiać trochę ... brutalniej.-Sparaliżowana, tępo wpatrywałam się w niego.Głośno przełknęłam ślinę, starając się powstrzymać łzy.Rękę nieświadomie położyłam na kolanie Zayna, starając się zapobiec drżeniu obu dłoniom.Czując się bezpieczniej przy chłopaku, oparłam się o niego.
-Ja..ja...-próbowałam wydukać.Nie udało mi się.Zayn objął mnie w pasie, dla dodania otuchy.
-Ale zamknij sie.Jeszcze nie zadałam pytania.-Powiedział, a kiedy zauważył, że słucham, dodał.-Gdzie jest Luke Hemmings?
-Luke nie żyje.I nie rozumiem dlaczego o niego pytasz.-Odpowiedziałam zadziwiająco spokojnie.Można by powiedzieć, że oswoiłam się z faktem, że nie żyje.Usłyszałam jedynie śmiech.Trevor dosłownie dławił się ze śmiechu.
-Jakaś ty głupia.Mała, głupiutka, naiwna.Twój chłoptaś żyje.To ja nie rozumiem dlaczego upozorował własną śmierć.Widziałaś jak zakopują ciało?Czy może trumna była zamknięta?-Po usłyszeniu tych słów, osłupiałam.Widziałam jak zakopywali trumne, ale nie widziałam ciała.W tej właśnie chwili mój świat runął.Osoba, którą darzyłam pełnym zaufaniem, zawiodła.Próbowałam sobie wmawiać, że to nieprawda.Ale dlaczego Trevor miałby kłamać w takiej sprawie?
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Wiem, rozdział powinien być tydzień temu.Ale rozdziały teraz będą się tak pojawiały.Co tydzień, a czasami co dwa.Wybaczcie, że rozdział chujowo napisany i wgl, ale dopadł mnie kompletny brak weny.Jeden rozdział pisałam dwa dni.DWA DNI.Więc, wybaczcie.
PS.Zapominam ciągle dodać, że Eleanor to Eleanor, ale nią nie jest.Mam na myśli to, że wygląda jak ona i wgl ale pochodzenie itd ma inne ;)
PS2.Zauważyłam, że niektórzy informowaniu zmienili usery na tt, przez co nie moge ich poinformować ;)
Jeżeli chcecie, napiszcie mi nowe, a je zaktualizuję 

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 14

-To Trevor, Emily-Powtórzył, kiedy zauważył, że tępo wpatruję w przestrzeń przede mną.Nie mogłam w to uwierzyć.Chciałam, żeby za chwilę roześmiał się i powiedział, że żartował.Ale tego nie zrobił.W mojej głowie ciągle tworzyło się tornado myśli.Wszystkie wirowały, ustępując nowym.Bałam się;Bałam się o Zayna.Nie rozumiałam dlaczego zadaje się z kiś takim jak Trevor.To morderca, zabija ludzi.Groził mulatowi.Ale czemu nazwał go "jednym ze swoich ludzi"?.Nic z tego nie rozumiem.-Emily?- Zayn energicznie machał mi ręką przed twarzą.Zamrugałam kilka razy i przeniosłam wzrok na jego twarz.Bez słowa wtuliłam się w niego.Był taki miękki, może i dało się wyczuć mięśnie pod koszulką, ale i tak miło się go przytulało.Najważniejsze, że robiąc to, czułam się bezpiecznie.Nie pozwoliłby mnie nikomu skrzywdzić.Nie mógłby być zabójcą.Jest na to za miły.Wtedy uświadomiłam sobie pewną rzecz.A jeżeli jest taki tylko dla mnie i kilku osób?To nie miałoby sensu.On nie może zabijać ludzi.
-Zayn?Jesteś w jakimś gangu?-Zapytałam.Musiałam to zrobić, inaczej dalej kłóciłabym się z myślami.A tak, może da mi odpowiedź.Odsunęłam się lekko od chłopaka, patrząc w jego oczy.Zamknął je na chwilę, by potem otworzyć i spojrzeć się w moje tęczówki.Westchnął.Po kolejnej chwili się odezwał.
-Tak, Em.Jestem w gangu.Bardzo niebezpiecznym gangu, w którym zabijamy.-To co powiedział... nie umiałam określić tego uczucia, które zawładnęło moim ciałem.Stałam przed mordercą.Ten słodki Zayn, ten który mnie pocieszał, zabija.Miałam ochotę uciec, żeby tylko znaleźć się jak najdalej od niego.Zaczęłam się cofać.Nie mogłam nic poradzić na to, że w moich oczach zebrały się łzy.Chłopak widząc w jakim jestem w stanie, postawił kilka kroków do przodu, jednak ja nadal się cofałam.Bałam się.Może nic by mi nie zrobił, ale ja nadal się bałam.Widziałam jak zamyka oczy, przeciera je dłonią.Jak złapał się za skronie, nie mogąc dopuścić do siebie myśli, że powiedział coś, co mnie tak wystraszyło.Jednak nadal, gdzieś w głębi duszy, nie mogłam uwierzyć, że zabija niewinne osoby.To do niego nie pasuje, nie poznałam drugiej strony Zayna.
-Emily, nie bój sie mnie.Nie potrafię cie skrzywdzić.-Kiedy to powiedział, przystanęłam.Znowu zatraciłam się w myślach.Nie mógłby?Gdyby chciał, zrobiłby to za pierwszym razem.Jednak to i tak nie spowodowało, że przestałam się bać.Tak, bałam się Zayna w tej chwili.Nie chciałam być jego ofiarą.Ani jego znajomych.Ogarniało mnie przerażenie, kiedy wyobrażałam sobie co mogą mi zrobić.No, ale Zayn by do tego nie dopuścił.Zatracając się w myślach, nie zauważyłam, że chłopak stoi tuż przede mną.Pisnęłam przerażona.Łzy ponownie zaczęły płynąć po moich policzkach.Odwróciłam się i puściłam pędem przed siebie.Nie chciałam, żeby coś mi zrobił.Może powodem mojego biegu, jest instynkt samozachowawczy?Umysł wiedział, że coś się dzieje.Nie bez powodu człowiek się boi.W tej właśnie chwili, dziękowałam rodzicom, za to, że wysyłali mnie na biegi.Kazali uprawiać jogging, zabierali na siłownie, żebym biegała na tych dziwnych maszynach, których nazw nie znam.Przydało się.Mimo, że Malik jest wyższy, pozostawał w tyle.Przynajmniej tak mi się zdawało, kiedy ostatni raz się oglądałam za siebie.Zdyszana na chwilę przystanęłam.Wiedziałam, że nie powinnam, ale musiałam.Miałam przed sobą rozwidlenie dróg.Bez namysłu wybrałam lewą, ponownie zapuszczając się biegiem.Okazało się to złym wyborem.Wbiegłam do lasu, a tam najczęściej gangsterzy zabijają swoje ofiary.Chciałam się zawrócić, ale nie mogłam.Zayn był tuż za mną.Ignorując przerażenie, biegłam dalej.W oddali zobaczyłam światło.Nie, nie takie przy umieraniu.Jakiś czas potem okazało się to dość sporym budynkiem w środku lasu.Gwałtownie się zatrzymałam, nie zwracając uwagi na goniącego mnie Malika.Nie miałam wyjścia.Musiałam się zawrócić.Tylko jakieś gangi maja poukrywane kryjówki w odludnych miejscach, do których nikt nie chodzi.Jak byłam mała, słyszałam od babci, że właśnie w tym lesie, zabijano ludzi.Słyszano krzyki, ale bano się podejść, w obawie o własne życie.Nikt tu nie przychodził, a odludne miejsca to idealne kryjówki.Nawet jeżeli jest to 3 piętrowy, wielki budynek.W mieście nikt nie usłyszy strzałów, czy jakiegokolwiek innego hałasu.Jedynie trochę bliżej, blisko rozwidlenia dróg, tam słychać nawet najmniejszy szmer.I to jest przerażające, bo muszę się cofać kilka kilometrów, żeby zawołać pomoc, która  nie nadejdzie.Łzy płynęły po moich policzkach.Byłam w czarnej dziurze.Nie miałam wyjścia.Albo Zayn, albo budynek, który prawdopodobnie jest siedzibą jego szefa.Poczułam silne ramiona oplatające moją talie.Nie wyrywałam się.Nie miałam na to siły, a i tak to było bez sensu.Poddałam się, tak jak zawsze to robię.
-Emily.Nie bój sie mnie.Nie skrzywdzę cie.-Mówił spokojnie, jakby właśnie nie przebiegł kilku kilometrów.Płakałam, bałam się.Nie potrafiłam juz zaufać jego głosowi.-Przepraszam za to, co teraz zrobi-Nie wiedziałam o co mu chodzi.Zaczęłam się wyrywać.Jednak trzymał mnie mocno.Moja siła jest niczym w porównaniu do jego.Z paniki nie mogłam prawie oddychać.Przyłożył mi coś do ust.Śmierdziało, jednak nie wiedziałam co to jest.Otumaniało moje zmysły.Czułam się ociężała, wszystko było takie ciężkie.Nie wiem kiedy straciłam ostrość widzenia, a kiedy po prostu zasnęłam.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Nie, nie zapomniałam hasła do konta na bloggerze.Po prostu dodaje dzisiaj, bo wczoraj zwyczajnie nie chciało mi się pisać i nie byłam w stanie tego robić.Nie mogłam skleić zdania.Nie będzie już czegoś typu 8 komów = nn.Koniec z tym.Czytasz, komentujesz.Ilość komentarzy zależy od wszystkiego.Bloga obserwuje 10 osób.Do tego chyba ze 3 komentują, a nie obserwują.Z obserwujących komentują dwie, może trzy.Różnie z tym jest.Wam się nie chce komentować, mi się nie chce pisać.Na serio co raz częściej nie mam na to ochoty.Ale pisze, może to nie jest jakieś zajebiście idealne jak After, czy inny blog.Ale mi sie nawet podoba.
Po prawej stronie jest ankieta, jeżeli czytasz i nie komentujesz, to chociaż zagłosuj.Proszę.


piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 13

8 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ
Wiem, że dacie rade.
-Zayn, pobujasz mnie?-Spytałam.Od dziecka uwielbiałam bujać się na huśtawce.W domu nadal mam tą, na której bawił się Lukey.Ale jako jego przyjaciółka, oczywiście musiałam go z niej zrzucić.Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie chłopaka spadającego z zabawki na tyłek.Przez cały dzień wtedy mi marudził, że złamałam mu jakąś kość.Nigdy nie interesowała mnie medycyna, czy chociażby to, jak zbudowane jest ludzkie ciało.Nienawidziłam się uczyć, no ale kto lubił?-Proszę-Dodałam, kiedy zauważyłam jego minę.Dodatkowo przedłużyłam "ę", jak to zawsze miałam w zwyczaju.Nikły cień uroczego uśmiechu wpłynął na jego usta.Kiwnął głową na znak, że się zgadza.Ruszyłam w stronę huśtawki, ciągnąć Zayna za sobą.
  Teraz była moja kolej na bujanie.Zayn leżał na zielonej trawie,patrząc się na mnie.Nie rozumiem czemu to robił, ale wyglądał tak słodko.Obserwowałam jak chłopak podrywa się z ziemi, ciągle wpatrując się we mnie.Miałam wrażenie, że jest zmęczony.No cóż, cały dzień spędził na placu zabaw.Razem ze mną,bawiąc się jak małe dzieci.To były chyba najpiękniejsze chwile jakie przeżyłam od przyjazdu do Mullingar.Kto wie, może wydarzy sie coś jeszcze lepszego?W końcu Podszedł do huśtawki, po czym na niej usiadł.Ruszyłam się z miejsca, by móc go pobujać.Wyglądał tak słodko na tej huśtawce, że aż szkoda było odwracać wzrok.
-Może jednak chcesz zrobić to zdjęcie?-Spytał, po czym wybuchnął radosnym śmiechem.Na moje policzki wkradł się rumieniec.Co jak co, ale czasami mnie onieśmiela.Tak jak teraz.Tylko on, Emily?Czy może każdy chłopak jakiego spotkasz?Po raz kolejny odezwało się moje drugie ja.Ugh to już zaczyna mnie wkurzać.Ciągle tylko mnie denerwuje głupimi odzywkami.Ale to w końcu moja podświadomość.W duchu wybuchłam śmiechem.Czegoś się jednak nauczyłam w tej szkole.-Chodź-Powiedział.Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale zrobiłam jak kazał.Poklepał swoje kolana, dając mi znak, że mam usiąść.Momentalnie się zatrzymałam.Milion emocji przelało się przez moją twarz.On chce, żebym usiadła mu na kolanach.W miejscu publicznym.Znów poczułam te motylku w brzuchu.Zagryzłam wargę, nie wiedząc co zrobić.Idź do niego ty idiotko.Znowu odezwało się moje drugie ja.Czy to jest normalne?Ono powinno tak często się ujawniać.Może powinnam to leczyć.Wiedziałam, że moje policzki są różowe, jak nie czerwone.Ja to po prostu wiedziałam.Z szybko bijącym sercem podeszłam bliżej.Nasze tworze były prawie na równym poziomie.Właśnie dowiedziałam się, jak to jest być wyższym od kogoś.Nie ważne, że to tylko kilka centymetrów.Choć raz chciałam poczuć się wyższą od kogoś.Zayn ciągle się uśmiechał, może też miał szczęśliwy dzień.Wyciągną do mnie ręce, ale kiedy chciałam je chwycić, obrócił mnie, a następnie sam posadził na swoich kolanach.Już nie byłam wyższa, tylko mniejsza prawie o głowę.Niespokojnie poruszyłam się.Wpatrywałam się w jego oczy, były takie piękne.Mogłabym patrzeć w nie godzinami, a nawet i latami.Nie znudziłoby mi się to.Przybliżył swoją twarz do mojej, wpatrując się w moje oczy.Lekko przekręcił głowę i wyszeptał prosto w moje usta.
-Mogę?-Zapytał, a ja się zarumieniłam, co uznał jako zgodę.Lekko musnął swoimi wargami moje.Były takie miękkie.I smakowały miętą.Położył jedną rękę na moich plecach, natomiast drugą wplótł w moje włosy.Całował delikatnie, z uczuciem.Jakby bał się, że się rozpadnę.W tej chwili traktował mnie nie jak dziewczynę poznaną kilka tygodni temu na domówce w znajomej,ale jak kogoś, kogo darzy większym uczuciem.Nieśmiało oddawałam pocałunek, nie bardzo wiedząc co mam robić.To był mój drugi pocałunek w życiu, ale to było takie fajne, miłe i wywoływało motylki w brzuchu, że chciałam robić to do końca życia.Zayn lekko odsunął się, kiedy zaczynało brakować mi powietrza.Jego wargi były czerwone, a oczy tak pięknie się iskrzyły.Natomiast ja pewnie wyglądałam jak kosmitka z czerwoną twarzą.Lekkie pochrząkiwanie dobiegło do moich uszu.Szybko zeskoczyłam z kolan Malika, jednak tak szybko jak z nich zeszłam, tak szybko na nie powróciłam.Przyciągnął mnie do siebie i spojrzał na chłopaka, który nam przerwał.Podążyłam za jego wzrokiem.Moim oczom ukazał się brunet, z czekoladowymi tęczówkami.Wyglądał na 20 lat, może trochę więcej.Może to przez ten kilkudniowy zarost wyglądał poważniej.Był dość wysoki, jednak nie wyższy od Zayna.Obok niego stało kilku mężczyzn w podobnym wieku do bruneta.Wszyscy ubrani byli w drogie, czarne garnitury.Kpiarskim spojrzeniem wpatrywał się w Malika.
-Kolejna dziwka?Powinieneś je ograniczyć.Przekraczają mój budżet, Malik.-Powiedział, zapalając papierosa.On, zarówno jak i jego znajomi wyglądali na mafie.Nikogo nie oszukując, tak wyglądali i się prezentowali.Zrobiło mi się smutno.Nazwał mnie kolejną dziwką Zayna.Mam nadzieję, że to co mówił, nie jest prawdą.Nie jestem gotowa na złamane serce.Nie poradziłabym sobie z tym.Mulat cały się spiął, jednak nie mógł nic zrobić.Wstał, stawając  przede mną.Zmroził spojrzeniem chłopaka.
-Ona nie jest niczyją dziwką!-Wysyczał, przesuwając mnie za siebie tak, aby mnie nie widzieli.-Po co tu przylazłeś?
-Przyszedłem na spacer.Nawet ja muszę odpocząć od tego ciągłego zabijania.Wiesz przecież, że to męczy.Ty, zarówno jak i twoi kumple wiedzą to najlepiej.Mógłbym nawet powiedzieć, że lepiej ode mnie.-Na te słowa Zayn spiął się jeszcze bardziej.Ja jednak stałam, trzymając się ramienia chłopaka i nie wiedząc o co tu chodzi.Zayn zabijający ludzi?To niedorzeczne.Może i wygląda na niebezpiecznego, ale z charakteru jest miły i kochany.Przynajmniej dla mnie.Właśnie, dla mnie.Ale przecież troszczył się o Libby.Próbował wmówić jej, że ten cały Trevor jest niebezpieczny.Dbał również o jej bezpieczeństwo.Nie może być kryminalistą.-Chciałem ci tylko przypomnieć o zleceniu.Tym razem masz się nie zapomnieć.Mimo, że jesteś jednym z moich najlepszych ludzi, w każdej chwili mogę cie kimś zastąpić.-Dodał, po czym odszedł wraz ze swoimi ludźmi.Chyba mogę tak ich nazwać.Spojrzałam na Zayna.Stał z głową uniesioną ku górze, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.Ciekawiło mnie jedno.Musiałam o to zapytać.
-Zayn, kto to był?-Lekko odsunęłam się od jego ramienia, odwracając go przodem do mnie.Nie byłam silna na tyle, by go odwrócić siłą, jednak czując moje starania, zrobił to dobrowolnie, wpatrując się w moje oczy.
-To był Trevor.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Hello!Po pierwsze, chciałam podziękować za poprzednie komentarze pod ostatnim postem.Nie mogę w to uwierzyć, bo było ich aż 12.Przynajmniej tyle widziałam, jak ostatnim razem sprawdzałam.Dziękuję jeszcze raz.I teraz taki *huuuug* dla was.Może niektórzy sami zauważyli, że na samym dole jest odnośnik do Losta na wattpadzie.Tak, postanowiłam tam też dodawać rozdziały.Więc, jak komu wygodnie czytać.Next powinien pojawić się za tydzień.Może dodam go w środę.Jednak nie obiecuję, gdyż będę baardzo zajęta(czyt.Zamierzam nie spać przez dwa dni, a przez reszte tygodnia to odsypiać).Jeszcze jedna, ważna rzecz.Proszę nie zostawiać linków do swoich blogów pod postami.Nawet jeżeli jest z komentarzem.Od tego powstała zakładka "spam".Jeżeli chcecie żebym przeczytała tego bloga, napiszcie.Przeczytam.Komentarze z linkami do blogów pod postami będą usuwane!To chyba wszystko chciałam napisać...NIE!Jest jeszcze to.
hvjyvuvkujb POCAŁOWALI SIĘ!OMFG BKUVKUC!Czy tylko ja fangirluje pisząc rozdziały?
Takie tam pytanie retoryczne.Miłego czytania!...powinnam to napisać przed rozdziałem.Ale nieważne.Miłego czytania.