czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 12

6 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ
PRZECZYTAJ NOTKE POD SPODEM.KUREWSKO WAŻNE.MASZ JĄ PRZECZYTAĆ.
Następnego dnia obudziłam się wtulona w Zayna.Spędziliśmy jedną noc, razem.W jednym łóżku, ale do niczego nie doszło.Jest za wcześnie na cokolwiek, dopiero powiedział mi, że mnie kocha.Na samą myśl o jego wczorajszym wyznaniu uśmiech wkradł mi się na usta.On mnie kocha, chociaż nie rozumiem, jak ktoś taki jak on, typowy bad boy może zakochać się w kimś takim jak ja.I to w dodatku w niespełna trzy tygodnie.Tak, tyle już tu siedzę, a zdążyłam stracić przyjaciółkę, przeżyć pierwszy pocałunek, zakochać się w Zaynie, który odwzajemnia moje uczucia, stać się pośmiewiskiem El i jej znajomych.No fajnie, nic dodać, nic ująć.Jednak wiem, że mój pobyt w Irlandii nie będzie należał do najmilszych.No bo kto byłby szczęśliwy, pośród wyzywających, nienawidzących go ludzi, którzy tylko czekali na jakiekolwiek jego potknięcie.Nawet najmniejszy błąd, mógłby pogrążyć tą osobę jeszcze bardziej.O ile się da.Usłyszałam ciche pomrukiwanie mulata, speszona spojrzałam w jego stronę.Kiedy zorientowałam się, że praktycznie na nim leżę, a na dodatek, moja noga wylądowała dosłownie na jego kroczu, zarumieniłam się.Szybko poderwałam swoje ciało do pozycji pionowej, próbując zakryć rumieńce moimi blond włosami.Chłopak poruszył się, siadając na łóżku.Nie mogłam nic poradzić, spojrzałam na niego.Od razu zaparło mi oddech.Jego rozczochrane po całej głowie włosy, wyglądałyby, jakby przeszedł przez nie huragan, do tego te piękne, czekoladowe tęczówki miały taki wpływ na człowieka, że dosłownie rozpływałam się pod ich spojrzeniem.Emily, czy ty myślisz o czymś nieprzyzwoitym?Pytało moje drugie ja.Nie myślałam o niczym nieprzyzwoitym.To nie jest w moim stylu.Nigdy nie myślałam o tego typu sprawach, żyłam bez takich myśli.Usłyszałam śmiech.To był wesoły śmiech, a wczorajsza rozmowa uświadomiła mi, że nie powinnam się nim przejmować.Zayn nie śmieje się ze mnie.Przynajmniej nie w ten zły sposób.
-Skarbie, ja rozumiem, że jestem przystojny, i nie możesz oderwać ode mnie oczu, ale może wolisz zrobić sobie zdjęcie?Wiesz, zostanie na dłużej, i będziesz mogła o mnie fantazjować nawet wtedy, kiedy mnie nie będzie.-Powiedział, śmiejąc się.Żartował, to było widać po jego minie.Jednak i tak, ten komentarz wywołał jeszcze większe rumieńce.Może naprawdę mnie kochał, chociaż pewnie powiedział to tylko dlatego, żebym się nie rozbeczała.Tak byłam wtedy bliska płaczu.-Ey!Znowu się zamyślasz.-Powiedział, kiedy zauważył mój wyraz twarzy.Postanowiłam porzucić ten temat.Chciałabym zrobić coś fajnego, dzisiaj.Chciałabym się rozerwać.Zagryzłam wargę.
-Zayn?Pójdziemy gdzieś dzisiaj?-Zapytałam, na co on tylko mruknął.
-A mogę cię pocałować?-Nie wiedziałam co powiedzieć.Z jednej strony chciałam, aby to zrobił, ale z drugiej, bałam się;bałam się, że zrobię coś nie tak, i będzie się ze mnie wyśmiewał.Widząc moje wahanie postanowił odpuścić.-Przepraszam, po prostu ... wyglądasz tak słodko, niewinnie i kurwa pociągająco, że kurwa mam ochotę się na ciebie rzucić.Ale nie mogę tego zrobić, bo bym cię przestraszył.-Przeczesał palcami włosy, przywracając je do jakiegoś ładu.Nie były idealnie uczesane, postawione na żel, jak pierwszego dnia, kiedy się spotkaliśmy, ale nie wyglądały już jak po przejściu huraganu.Zastanowiłam się, jak wyglądają moje włosy.Pewnie jeszcze gorzej niż u Malika.Dopiero teraz do mnie dotarło, że on boi się, że mnie przestraszy, całując mnie.Pewnie też tak by było, ponieważ, fakt był moim pierwszym pocałunkiem, ale i tak bałam się agresywnych ludzi.Widziałam, jak ojciec bił moją matkę.Sam widok przerażał.-Ey.Czemu masz taką minę?-Zapytał
-Kiedy powiedziałeś, że nie chcesz, abym sie przestraszyła, przypomniało mi się, jak ojciec bił moją matkę.Mam wiele takich wspomnień i bardzo boli, kiedy do nich powracam.A ciągłe wyzwiska ze strony El i Libby w niczym nie pomagają.Stawiają mnie wtedy na miejscu mamy, a same upodobniają się do ojca.Tyle, że mama mu się stawiała.A ja nie potrafię, jestem słaba.-Wydusiłam, dławiąc się łzami.Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.Zayn w jednej chwili przyciągnął mnie do siebie, pozwalając, abym, tak jak wczoraj, wdrapała się na jego kolana, wtulając głowę w tors chłopaka.
-Mam pomysł.-Powiedział z entuzjazmem, starając się zapomnieć o moim smutku, starając się zarazić mnie tymi dobrymi emocjami.Udało mu się, zaciekawiona oderwałam twarz od jego koszulki spoglądając na niego.-Możemy pójść na spacer-kontynuował swoją wypowiedź jednocześnie ocierając moje policzki.Sam pomysł nie był zły, jednak wolałabym nie spotkać El, ani mojej kuzynki.-Nie spotkasz dziewczyn.Są u El, odsypiając wczorajszą noc.Wstawaj, ubierzemy się i idziemy-Powiedział wstając i ciągnąc mnie za ręce-No już, chodź.Nie daj się prosić.-W końcu wstałam.Poszłam się ogarnąć, a następnie ubrać.
   Szliśmy jakąś ulicą.Nawet nie wiem jak się nazywała.Ale fakt, że był ze mną Zayn, dodawał mi otuchy.Jego bliskość wywoływała poczucie bezpieczeństwa.Przy nim czułam się kimś, nawet jeżeli miałabym być dla niego tylko zabawką.Może i mnie nie kochał, może wtedy powiedział to tylko dlatego, żebym poczuła się kimś?Może najzwyczajniej było mu mnie szkoda?Z rozmyśleń wyrwał mnie ruch jego ręki, która teraz ciasno oplatała moją.Niepewnie spojrzałam w dół.Moja dłoń była taka malutka, w porównaniu do jego.Uczucie, jakie wywoływała bliskość naszych rąk, było niesamowite.Przez całą moją dłoń przechodziły małe dreszcze.Znów czułam te motylki w brzuchu.Zaczynałam lubić to uczucie.Było takie miłe, odrywało mnie od szarej codzienności, nadając jej kolory.Może Malik na prawdę coś do mnie czuje, chociaż nie sądzę.Odkąd się poznaliśmy, minęły trzy tygodnie.Tak dwadzieścia jeden dni temu po raz ostatni widziałam się z Lukiem.Znaczy, poszłam na jego grób.Mam nadzieję, że ktoś o niego dba, odkąd wyjechałam.Nie chcąc dalej o tym myśleć, rozejrzałam się w około, napotykając zaciekawione spojrzenie Zayna.Jedna moją uwagę przykuł niewielki plac zabaw.Z ulgą stwierdziłam, że był pusty.To dobrze, nie chciałam, aby ktokolwiek zwracał na nas uwagę.Nie to, że się wstydziłam Malika, po prostu on mógł się wstydzić mnie.Z nieśmiałym uśmiechem na ustach, spojrzałam na niego zatrzymując się.Utkwił swoje spojrzenie w mojej twarzy.A następnie przeniósł je na plac zabaw.Niestety, nie miał nawet chwili na zastanowienie się, gdyż zaczęłam iść w tamtą stronę, lekko ciągnąc go za sobą.Nawet nie stawiał oporu.Może ten dzień, w końcu będzie moim szczęśliwym dniem.
 _-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Nic do dodania do rozdziału nie mam.Więc przejdźmy do notki, o której pisałam w poprzednim rozdziale.Zamierzam zawiesić bloga, ale poczekaj, daj mi sie wytłumaczyć, a nie odchodzisz.Więc szanownie posadź swój tyłek na tym krześle, kanapie, fotelu, podłodze, łóżku czy na czymkolwiek siedzisz.Zawieszam nie dlatego, że nie mam pomysłu itp.Zawieszam, ponieważ 20 wyjeżdżam na wakacje, i jeżeli nawet będzie tam wifi to nie wezme ze sobą laptopa.Chociaż może to się zmieni, jeżeli jeszcze raz zainstaluje inną wersje win7.Nie wnikajcie, sterowników nie dało się wszystkich zainstalować, i dlatego nie mam wifi..Mam ochotę się zabić za to, że musiałam brać tego jebanego notebooka idk jak to sie pisze.Ygh gdyby nie to że win8 zawali mi kompa, to... nevermind.Może sie coś zmieni, ale rozdziałów i tak nie będzie do 1 sierpnia.Jak ten czas szybko płynie.Znowu schodze z tematu.W następnym tygodniu będzie wielkie pakowanie, kupowanie potrzebnych rzeczy, sprawdzanie miejsc w jakie ewentualnie można jeszcze pojechać.Na dodatek weekend prawdopodobnie spędzę w szpitalu na jebanych badaniach.A musze jeszcze ogarnąć pokój, ale to za tydzień.Taak, straszny ze mnie bałaganiarz.Ale spokojnie, wszystkie ff postaram się na bieżąco czytać oraz komentować.O ile odnowi mi sie pakiem w tel, bo poprzedni zdążyłam już wykorzystać.Tak więc to prawdopodobnie ostatnia notka w tym miesiącu.Jest 90% szans, że pęknę i w następnym tygodniu rzuce wszystko, prawdopodobnie nie spakuje większości rzeczy, ale może napisze notke.Nie wiem, na prawdę.Ale nie napalajcie się tak na nią.Bo nie chcę rozczarowania.
To em, do...przeczytania?
A i zmieniłam Username(Nazwe)

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 11

5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ
-Zayn?-nieśmiało zapytałam, kiedy oddalający się samochód Eleanor ucichł.Chłopak nadal trzymając mnie w ramionach, spojrzał w dół na moją twarz-Dlaczego to wszystko dla mnie robisz?-Dokończyłam pytanie, jednak kiedy zauważyłam jego niezrozumiały wyraz twarzy, dodałam.-Mam na myśli, pocieszanie mnie, to, że dzisiaj przyszedłeś i ... i tamtą sytuacje z truskawek.-Na moje policzki wkradł się rumieniec, nie wiedziałam czemu tak reaguje, przecież to był tylko pocałunek.Twój pierwszy pocałunek idiotko.Jest różnica.Podpowiedziało moje drugie ja.Nie jestem idiotką, fakt może to był mój pierwszy pocałunek.Może i odbył się w takiej chwili, w jakiej się odbył.Może i chłopak nie wiedział, że dotąd nigdy nikt mnie nie całował.No, ale to w końcu ja.Jestem tylko bezsensowną dziwką poszukującą kutasa, nikim więcej.Trochę boli mnie to, że moja własna przyjaciółka tak mnie nazwała.
-Emily, to co wtedy powiedziałem...było prawdą.Posłuchaj mnie-Kiedy zaczął mówić, spuściłam wzrok.Sama nie wiem czemu, ale na pewno nie chciałam aby zobaczył moje policzki.-Ale spójrz na mnie-Podniósł mój podbródek tak abyśmy patrzyli sobie w oczy.Poczułam motylki w brzuchu, a moje serce zaczęło szybciej bić.W tej chwili był taki delikatny, w ogóle nie zwracał uwagi na komentarze El.Czułam, że mogę go traktować jak Luke`a.Wiedziałam to, mimo naszej krótkiej znajomości.Jednak bałam się;Bałam się, że skrzywdzi mnie tak samo jak El.Albo że on też odejdzie.No, ale każdy kogo znam odchodzi lub się odwraca.-Zamyślasz się, nie pozwól aby myśli zawładnęły twoim życiem.Ale wracając do tematu, bo chyba mi nie odpuścisz-Zaśmiał się.Boże jego śmiech, taki idealny.Taki dojrzały, ale jednocześnie dziecięcy.-Kiedy po raz pierwszy cię spotkałem, zobaczyłem małego, zagubionego aniołka.Wtedy, kiedy siedziałaś obok Liama, a on obejmował cię ramieniem.Chciałem być na jego miejscu, a na dodatek byłaś taka mała, bezbronna i słodka.Znowu spuszczasz wzrok, nie rób tego.Kurwa, nawet nie wiem co się ze mną dzieje.-Podniósł ręką mój podbródek-Będę tak robił za każdym razem, kiedy spuścisz głowę w czasie naszej rozmowy.Wiesz, słodko wyglądasz z tymi rumieńcami.-Uśmiechnął się, natomiast ja spłonęłam jeszcze większym rumieńcem.Gdzieś za oknem zagrzmiało, a chwilę potem dało się zauważyć błyskawicę.Zamknęłam oczy z szybko bijącym sercem.Błagam, tylko nie to.Od dziecka panicznie bałam się burz.Kiedyś, jak byłam mała, piorun trafił w auto na przeciwko domu moich sąsiadów.Wybuch był tak potężny, że kawałki pojazdu poleciały we wszystkie strony świata.Kawałek drzwi przeciął gardło sąsiada.Pamiętam, jak widziałam zrozpaczone spojrzenie jego żony, albo krzyki dzieci.To było naprawdę traumatyczne przeżycie, jak dla 5-letniego dziecka.Przez kilka następnych tygodni rodzice ciągali mnie po psychologach, ponieważ ciągle miałam koszmary, wszędzie widziałam ten martwy wzrok sąsiada.Za oknem kolejny raz huknął piorun.I zawsze w takiej chwili, nie zważając na okoliczności, zobaczyłam martwe ciało osuwające się na piach, ten martwy wzrok, jakby wypalał dziury w mojej duszy.Zadrżałam.Zayn, przeniósł wzrok z okna na moją twarz.Zmarszczył śmiesznie brwi, co wywołało lekki uśmiech, jednak zaraz zastąpił go wyraz przerażenia.Po rak kolejny zagrzmiało, i tym razem błysnęło bliżej, niż poprzednio.Błagam, tylko nie to.
-Boisz się burzy?-Zapytał, na co ja szybko skinęłam.Usłyszałam westchnięcie.Proszę, żeby tylko nie zaczął się naśmiewać.Musiał zauważyć mój smutny wzrok, ponieważ przyciągnął mnie do siebie.A ja nieśmiało wdrapałam się na jego kolana, łapiąc obiema rękami za koszulę i zatapiając głowę między swoimi rękoma.Przytulił mnie.-Nic ci nie będzie.Jesteś ze mną, nic ci się nie stanie.-Szeptał uspokajające słowa prosto do mojego ucha.Jego ciepły oddech owiewał moje ucho, to takie miłe uczucie.Ufniej wtuliłam się w jego koszulę.Nie mogłam nic poradzić na to, że ziewnęłam.Nie wiem, która była godzina, ale na pewno późna.Usłyszałam cichy śmiech;Wesoły śmiech.Jednak przygotowałam się psychicznie na obrazy z jego strony.Może śmiał się ze mnie, wszyscy tak robią, to czemu on ma nie robić?Lekko się od niego odsunęłam.Przytrzymał mnie ręką, patrząc w moje oczy wypełnione smutkiem.
-Boże, co ona ci zrobiła-Szepnął, nadal patrząc w moje oczy-Emily, nie śmiałem się z ciebie.Gdybym chciał to zrobić, gdybym uważał cię za ofiarę losu, nie przyszedłbym do ciebie.Nie całowałbym cie.Nie zakochałbym się w tobie.Nawet nie wiesz co robisz z ludźmi.Co robisz ze mną-Ponownie mnie do siebie przyciągnął, kładąc brodę na mojej czubku mojej głowy.Powiedział, że mnie kocha.Przez moje ciało przelało się milion emocji.Jakim cudem ktoś taki jak on, pokochał mnie.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Smutno mi trochę, ponieważ nie było 7 komów, chciałem poczekać jeszcze aż dodacie, ale pewna osoba mnie od tego odwiodła.To bardzo smutne, ponieważ obserwujących jest 8, a komentuje tylko 3 z nich + anonimki.Na dodatek zauważyłam, że ostatnio zmalała ilość wyświetleń posta.Ja wiem, że większość bloggerów ma w dupie, czytelników.WIĘKSZOŚĆ NIE OZNACZA KAŻDEGO.Ja na przykład się przejmuję i smutno mi się robi kiedy widzę wyświetlenia wcześniejszych postów, a potem te z ostatnich dni.Również jak pod którymś postem prosiłam, aby każdy skomentował, ponieważ nie wiedziałam ile osób to czyta.Były chyba 4 komentarze, czy 5.Ja wie,że są wakacje i nie każdemu może się chcieć komentować.Ale zauważcie, że ja pisze rozdziały.I nie to, że mi się nie chce napisać, ale poświęcam do 3 godzin aby napisać 1 rozdział.I żeby nikt nie myślał, że pisze dla komentarzy.Bo tak nie jest.Miałam już wcześniej bloga i to naprawdę wkurza, kiedy masz 8 obserwatorów i o połowę mniej komentarzy.Takie pytanie dla was, tak ciężko napisać chociaż jedno słowo?
I zamierzam zawiesić bloga na jakiś czas.Ale o tym w następnej notce, którą przewiduję prawdopodobnie na czwartek/piątek
Piszcie co sądzicie o wyznaniu Zayna w komentarzach.

sobota, 5 lipca 2014

Zwiastun

Tym razem przeszłość Liama.
Co do rozdziału, brakuje jeszcze kilku komentarzy ;)
Dla tych, którzy mieli linka.Jakoś dałam rade wgrać.Sprawdzicie czy działa?

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 10

7 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Od ponad dwóch dni nie wychodziłam z pokoju.Nie to, że nie chciałam.Nie potrafiłam stanąć twarzą w twarz z Libby, albo Eleanor, która ostatnio zjawiała się u nas dość często.Prawie codziennie zachodziła po moją kuzynkę, a kiedy babcia nie słyszała lub jej nie było, głośno wyrażała komentarze na mój temat.Robiła to specjalnie, chciała mnie zranić, wyniszczyć od środka.To właśnie robiła z osobami, które zagrażały jej nienagannej reputacji, albo po prostu chciała się ich pozbyć.Taka właśnie była Eleanor, jednak nikt nie zwracał na to uwagi, łącznie ze mną.Byłyśmy przyjaciółkami, wpierałyśmy się.Ona nie pozwoliłaby nikomu mnie skrzywdzić, a gdyby ktoś to zrobił, byłoby po nim.Nie ważne, że kiedyś bała się ludzi.Od zawsze miała dość trudny charakter, jak osoba bipolarna.Raz milutka, a raz lepiej było do niej nie podchodzić.Ale ja znosiłam jej humorki, a ona moje.A teraz wszystko upadło.Do tej pory była razem z Lukiem moim oparciem, sensem życia.Dla nich żyłam, o nich myślałam kiedy rodzice się kłócili.A jeżeli dochodziło do rękoczynów, wymykałam się z domu do Luke`a.Ale on już nie żyje, a El coś strzeliło.Ubzdurała sobie, że jestem jej wrogiem.Że jej zagrażam, chociaż nawet nie wiem jakim cudem.Nic złego nie powiedziałam, nic nie zrobiłam.Tylko się zjawiłam, ponieważ rodzice nie chcieli abym wysłuchiwała ich wiecznych kłótni.Nadal tego wszystkiego nie rozumiem.Jak nie było mnie w Irlandii to wszystko było dobrze, a jak niespodziewanie się zjawiłam, to jest źle.Czasami już nie daje rady w tym świecie.Chciałabym znaleźć się gdzieś, gdzie nie ma czegoś takiego jak ból.Nikt nie cierpiałby po stracie bliskiej osoby, ponieważ nikt by nie umarł.Ale nie ma co się łudzić, takie rzeczy istnieją jedynie w książkach i filmach.Westchnęłam smutno, po raz kolejny zadając sobie pytanie dlaczego mnie to wszystko spotyka?To nie fair w stosunku do innych, którym życie układa się tak jak oni tego chcą.Usłyszałam podniesione głosy na dole.Nie, tylko nie to.Najpierw rodzice, a teraz dziadkowie.Nie chcąc słuchać kłótni, włożyłam głowę pod poduszkę.Zakryłam ciało kołdrą, tonąc w kokonie ciepła.Niestety, to nie zagłuszyło głosów z dołu, nie słyszałam co krzyczeli, ale na pewno nie była to spokojna rozmowa.Bardziej zakryłam się poduszką, kiedy "rozmówcy" przenieśli się na parter.Dopiero wtedy zrozumiałam, że to nie dziadkowie.Oni przecież wyjechali na jakiś zlot i wrócą w następnym tygodniu.
-Kurwa!Libby ogarnij się do kurwy nędzy!Przez dwa pieprzone dni nie wychodziła z pokoju a ty nawet do niej nie zajrzałaś, a teraz idziesz do El, zostawiając ją samą na pieprzony tydzień!-Krzykną męski głos.Skądś go rozpoznawałam, jednak nie mogłam sobie przypomnieć.Jednak jedno wiedziałam na pewno.Rozmawiali o mnie i tajemnicza osoba była wściekła na moją kuzynkę za to, że nawet do mnie nie zajrzała.Szczerze, nie przeszkadzało mi to.Wolałam, aby zostało tak jak było.Kompletna ignorancja z jej strony.Przynajmniej nie musiałabym widzieć ani Libby, ani Eleanor.
-Nie moja wina, że pani mam cie w dupie, jestem poszkodowana i się tnę, bo umarł mi lalusiowaty chłoptaś nie wychodzi z pokoju.A teraz posuń tą swoją sexi dupkę, bo muszę się umalować.Razem z El idziemy do klubu twojego kumpla.-Odpowiedziała Libby.Jak ona mogła nazwać Luke`a lalusiowatym chłoptasiem?Znała go, wiedziała że daleko mu do takiego określenia.Czy lalusiowaty chłoptaś chodziłby w skórzanej kurtce, bił każdego, kto wszedłby mu w drogę?Czy lalusiowaty chłoptaś miałby inną dziewczynę na jedną noc?Nie sądzę.
-Libby, nie spotykaj się z nim.On jest niebezpieczny.-Wysyczał jej rozmówca.Oho, komuś tu zebrało się na troskę.
-Będę robić co chcę, i kiedy chcę.Chuj ci do moich planów.Trevor nie jest taki straszny, a lepiej operuje swoim przyjacielem, niż ty kotku.Wychodzę, jak chcesz zostać z tą ofiarą losu, proszę bardzo.Zostawię ci nawet klucze.-Po tych słowach usłyszałam jedynie trzask drzwi i kroki zbliżające się u mojemu pokojowi.Schowałam głowę ponownie w poduszkę, wycierając łzy płynące po moich policzkach.
-Emily.-Odwróciłam się.Ciekawość przejęła nade mną kontrolę.Ujrzałam Zayna.Przy nim czułam, że mogę się otworzyć;Czułam, że on jest inny niż Eleanor, czy Libby.Kolejna łza spłynęła po moim policzku, nim się zorientowałam, starł ją kciukiem.Stał przede mną, a ja siedziałam na łóżku, patrząc w górę, na niego.Spojrzałam w jego oczy.Piękne czekoladowe tęczówki dawały poczucie bezpieczeństwa.Zatapiając się w nich odczuwałam również, że niej jestem nikim, tak jak to określiła, i Eleanor, i Libby.Zauważył kolejne łzy formujące się w moich oczach. Przymknęłam je, pozwalając aby ciecz przeniosła się na rzęsy lub spływała po policzkach.Chłopak się poruszył, a po chwili usiadł obok mnie, przytulając moje ciało do swojego torsu.Ufnie wtuliłam się w niego.
-Wychodzę!-Usłyszałam krzyk Libby z dołu.Na serio wychodziła do tego klubu z Eleanor.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Chciałam już napisać Hey, ale za każdym razem tak robie, kiedy dodaje tu notkę.Ale nevermind.Heyo!Hah taak.Rozdział 10 i przytulasek z Zenem.Kto by tego nie chciał?
Taka ważna informacja, dla tych, którzy piszą blogi, które czytam(czyli pewnie niektóre z tych w Polecam) nie komentuje na razie, gdyż mam nowy system na moim komputerze i moja głupota się kłania, ponieważ musiałam brać lapka takiego, na którego nie ma niektórych sterowników na win7 i teram musze je ręcznie instalować.Tak więc między innymi dlatego nie było rozdziału wczoraj.Musiałam szukać odpowiedniego sterownika, żeby móc normalnie połączyć się z internetem.Ale nie będę was zanudzać tym gównem, w które sama się wplątałam.Taak, to jest strasznie męczące co dzień szukać sterowników, które zadziałają albo i nie.I na dodatek coś mi sie z klawiaturą się stało, że żeby coś napisać automatycznie kasuje następne literki.
Nieważne, kolejny rozdział przewiduje na niedziele/poniedziałek.Życzcie mi powodzenia, jeszcze czeka mnie sprawdzanie błędów.Gdzie jest ta głupia autokorekta ?
A i chciałam pozdrowić Marchewę, która pomogła wymyślać imie dla Trevora.To troche nielogicznie zabrzmiało.
Ostatno zauważyłam, że liczba wyświetleń posta zmalała...

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 9

Pustka, to właśnie czułam od przyjazdu ze zbierania truskawek.Straciłam przyjaciółkę, to nie było miłe uczucie, a zwłaszcza gdy nieświadomie była twoim sensem życia.Teraz nie mam już nikogo.Mogę się zabić, może tak byłoby nawet lepiej.Nikt nie zwróciłby na to uwagi;Nikt by się nie przejął.No cóż poradzić , takie życie.Nie ma na nim sprawiedliwości, nic na to nie poradzisz.
-Emily!Eleanor do ciebie!-Z dołu dobiegł mnie głos babci.Jak zwykle wesoła.U tej kobiety chyba nie występują gorsze dni.Zazdroszczę jej tego czasami, tej beztroskości, powodu do życia, którego ja już nie mam.Dzięki mojej kochanej "przyjaciółce" która właśnie tu idzie.Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, nie wsiąść na ten pieprzony motor.W ogóle nie wychodziłabym tego dnia z domu.Może nic by się wtedy nie stało, a Luke przeżyłbym.Ale czasu nie da się cofnąć.Do pokoju wparowała uśmiechnięta brunetka.Perfekcyjnie ułożone włosy, makijaż, wszystko idealne.Tak patrząc na nią, uświadamiałam sobie, że jestem nikim.Podeszła do mnie, wciągając ręce.Gdybym nie słyszała jej wczorajszej rozmowy, wszystko byłoby lepsze.Łatwiejsze.Nie mogłam nic poradzić na to, że cofnęłam się o krok.A następnie jeszcze o kilka.Zraniła mnie, odebrała mi sens życia.Była moją jedyną podporą, tylko dzięki niej jeszcze żyje.A teraz, kiedy wyśmiała mnie, obgadywała za moimi plecami, mogę spokojnie umrzeć.Libby jest taką gadułą, że pewnie cała wieś już wie, że się tnę.Spojrzałam w oczy El.Z zdezorientowaniem wpatrywała się we mnie, jakby to miało coś zmienić.Nie wiedziała co się dzieje, dlaczego ją odrzucam.
-Emily?Co się dzieje?-Zapytała spokojnie, próbując mnie dotknąć, jednak ja szybko się odsuwałam.Jak może nie wiedzieć co sie dzieje.Miałam ochotę sie rozpłakać.Moja przyjaciółka zrobiła coś karygodnego, niewybaczalnego i teraz do mnie przychodzi i pyta się co się dzieje.
-Co się dzieje?Może ty mi to powiesz?-Zapytałam z wyrzutem.Chciałam płakać, ale nie mogłam.Nie teraz.Jak można być tak okrutnym?Obgadywała mnie z moją kuzynką.Zepsuta świnia.
-Nie rozumiem.Co mam ci powiedzieć skarbie?-Znowu zadała to pieprzone pytanie.Przeklnęłam, co się ze mną dzieje?Ja nigdy nie przeklinam, tak mnie wychowano.Miałam dość El, zachowywała się jak typowa blondynka.A to ja nią jestem, nie ona.
-"Emily tylko się wydaje że jest kłębkiem świata.Myśli, że jeżeli umarł jej Luke to może się ciąć, mieć każdego w dupie.Prawda jest taka, że tnie się ponieważ chce aby ktoś się nią zainteresował.Bezsensowna dziwka poszukująca kutasa.Nikt jej nie chciałby nawet wyruchać.Myśli że jeżeli poudaje taką niewinną to faceci się na nią rzucą.Jeszcze na dodatek każdemu się podlizuje.Po co ona tu przyjechała, i tak nit jej tu nie chce"-Zacytowałam jej własne słowa.Nie chciałam tego robić, może i jestem dziwką, jak mnie nazwała.Może i poszukuje uwagi.Ale to ja straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.To ode mnie odwrócili się rodzice.Obserwowałam jak jej twarz robi się coraz bledsza.Nie wiedziała, że to wszystko słyszałam.Nie wiedziała, że w tamtej chwili straciłam senes życia.Nie wiedziała, że do tamtej pory żyłam tylko i wyłącznie dla niej.Zaśmiała się nerwowo.Zaczyna się.
-Ty chyba nie myślisz, że to na serio?-Spuściłam głowę.Tak wzięłam to na serio.Kto by tego nie zrobił?Przechodzisz sobie obok przyjaciółki, która jest dla ciebie najważniejsza i słyszysz te słowa:
"Emily tylko się wydaje że jest kłębkiem świata.Myśli, że jeżeli umarł jej Luke to może się ciąć, mieć każdego w dupie.Prawda jest taka, że tnie się ponieważ chce aby ktoś się nią zainteresował.Bezsensowna dziwka poszukująca kutasa.Nikt jej nie chciałby nawet wyruchać.Myśli że jeżeli poudaje taką niewinną to faceci się na nią rzucą.Jeszcze na dodatek każdemu się podlizuje.Po co ona tu przyjechała, i tak nit jej tu nie chce"
Jakbyś się poczuła?Bo w tamtej chwili moje serce ponownie rozpadło się na kilka kawałków.Brunetka westchnęła głośno, po czym wybuchła.
-Jak możesz być taka głupia?!-Złapała się za skronie, zamykając oczy.Ale tylko na chwilę.W ogóle nie przejmowała się moim uczuciami.Dla niej najważniejsza była ona sama.Nawet nie przejmowała się uczuciami innych.Mnie może nienawidzić, ale żeby chociaż szanowała swoich znajomych.-Może na serio jesteś tępą dziwką, która szuka tylko rozgłosu.-Powiedziała to.Prosto w moje oczy.Przynajmniej nie tchórzyła obgadując mnie za moimi plecami.O wiele lepiej jest usłyszeć jej słowa, kiedy wypowiada je do ciebie.Bolało miliard razy mocniej, ale przynajmniej mnie nie okłamała.Teraz już wiem jaka jest.Dzielnie powstrzymywałam łzy.Nie mogłam okazać słabości.Nie jej.
-Wynoś się-szepnęłam.Spojrzała na mnie jak na wariatkę.Nie rozumiem czemu się dziwi.-Powiedziałam wynoś się!-Krzyknęłam, jednak na tyle cicho, że nikt spoza tego pokoju nie usłyszał moich słów.Ona tylko prychnęła.
-Dziwka-szepnęła pod nosem.Nie wytrzymałam.Może i byłam mała, ale nie pozwolę aby ktoś mnie obrażał.Podeszłam do niej i zamachnęłam się.Moja ręka wylądowała na jej policzku, pozostawiając po sobie czerwony ślad.Po pomieszczeniu rozległ się opóźniony plask.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Nie mam nic chyba do dodania.Rozdział aka jakieś gówno.Ale nevermind.Jest krótki, ponieważ niedzielny był baardzo długi.Za długi ale nie miałam serca go dzielić na 2 części.Wgl to chciałam zobaczyć waszą reakcję na pocałunek *szatański uśmiech*
Hah, nareszcie Em przywaliła El.Czy tylko ja się dopiero teraz skapnęłam, że zdrobnienia ich imion różnią się jedynie literą?
Mam taką prośbę, chciałabym zobaczyć ile mniej więcej osób to czyta.Możecie dawać z anonima nie podpisując się, ale proszę dajcie jakiś znak że to czytacie.
I odpowiadając na pytanie Gummy, która na pewno będzie chciała je zadać, nie kochana nie zawieszam bloga.
I JESZCZE JEDNA WIELKA SPRAWA.
Chciałam przeprosić Iguśkę za wczorajszy spam wraz z Gummy.Bardzo nam przykro, nieprawdaż Olu?