wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 21

Spanikowana rozglądnęłam się po pokoju, szukając jakiejś kryjówki.Słyszałam zbliżające się kroki.Nie mogą mnie złapać, będzie po mnie.Zayna nie ma, nie obroni mnie.Poczułam ucisk na nadgarstku, spojrzałam na dziewczynę, trzymającą moją rękę.
-Schowaj się pod łóżko.-powiedziała szeptem.Jak powiedziała, tak też zrobiłam.Szybko zeskoczyłam z mebla, wczołgując się pod nie.Było tak ciemno, że nic nie widziałam, a kołdra dotykająca podłogi nie poprawiała mi widoczności.Uformowałam oddech, aby był jak najcichszy, nie chciałam aby mnie złapali.Usłyszałam jak ktoś wchodzi.To zapewne oni.
-Siedź cicho.-warknął jeden z nich.-I nawet nie próbuj uciekać, bo pożałujesz.-dziewczyna cicho przytaknęła, a po kilku sekundach, które wydawały się dla mnie wiecznością, wyszli.Odetchnęłam z ulgą, po czym wyszłam z mojej kryjówki, po czym spojrzałam na szatynkę.Była o wiele ładniejsza ode mnie, miała  śliczne, zielone oczy i kasztanowe włosy oraz mały, zgrabny nosek.
-Dziękuje-Powiedziałam, na co ona tylko skinęła głową.-Jak masz na imię?
-Lily, a ty?-Odpowiedziała, spoglądając na mnie,
-Emily.
 Rozmawiałyśmy co najmniej kilka dobrych godzin.Lily okazała się bardzo miłą i pogodną osobą.Dowiedziałam się, że jest tu z powodu swojego byłego chłopaka, jednak  więcej nie chciała mi powiedzieć.Natomiast ja, opowiedziałam jej całą historię jak się tu znalazłam, co zrobił mi Trevor.Nie mogła uwierzyć, kiedy jej o tym mówiłam.Tak się zagadałyśmy, że nie usłyszałyśmy otwierających się drzwi.Momentalnie spojrzałyśmy w ich stronę, zauważając bruneta.Przełknęłam ślinę, cofając się na łóżku, natomiast szatynka pozostała niewzruszona, nie bała się go.Bo nic jej jeszcze nie zrobił.
-Kogoż my tu mamy-Powiedział Trevor z tym swoim ironicznym uśmieszkiem.Podszedł bliżej-Wiesz skarbie, mieliśmy z Zaynem umowę, kiedy go nie ma, nie mogę cię tknąć, jeżeli jednak wyjdziesz poza swój pokój, robię co tylko mi się zechce-Dodał, na końcu wybuchając śmiechem.Strach oblał moje ciało.Dlaczego wychodziłam z tego pokoju?Teraz, na pewno, już po mnie.Przełknęłam ślinę, odsuwając się jeszcze bardziej.Mulata nie ma, poszedł i nie wiem, kiedy wróci.Lily mnie nie uratuje, nie narażając siebie.Nie chcę, aby się narażała tyko dlatego, aby bronić mnie i moją głupotę.Przełknęłam ślinę.
-Zrobimy tak, ja nic ci nie zrobię, nawet cie nie dotknę-Powiedział, oblizując usta.To nie zwiastowało nic dobrego-Ale powiesz mi gdzie jest Luke Hemmings.
-Ja naprawdę nie wiem, mówiłam ci to.-Odpowiedziałam, nawet się nie jąkając.Byłam z siebie dumna, przezwyciężyłam strach przed nim.
-Zastanawia mnie to, czy ty naprawdę nie wiesz, czy jedyna jesteś taka głupia, żeby go bronić-Zdążył dokończyć swoją wypowiedź i równie z jej końcem zadzwonił jego telefon.-Martinez-Warknął do urządzenia, chyba się wkurzył, że ktoś mu przerywa.Przez chwilę słuchał, a potem na jego twarz wpełznął cień irytacji.-Czego nie rozumiecie w zdaniu "Znajdźcie Hemmingsa"?Zamiast chłopaka, przyprowadzacie mi ludzi, którzy powinni wiedzieć, gdzie się ukrywa, ale oni kurwa nic nie wiedzą.-Syknął do telefonu, przewracając oczami-I powiedzcie Malikowi, że ma przyjść pokoju, gdzie jest ta szatynka.-Mówiąc to, zakończył rozmowę.
 Jakiś czas później do pokoju wszedł Zayn ubrany cały na czarno.Spojrzał pierw na mnie, a następnie zmroził bruneta spojrzeniem.Nie spuszczając z niego wzroku, kiwnął ręką, dając mi znak, że mam do niego podejść.Zrobiłam to bez dodatkowych rozkazów, nie chciałam być blisko Trevora.Będąc przy Mulacie, schowałam się za jego plecami.
-Ta mała szmata chciała uciec, ciesz się, że nic jej nie zrobiłem.-Powiedział, spoglądając na chłopaka, trzymającego mnie za plecami.Uśmiechnął się złośliwie i patrzył jak Zayn cały się spina, a następnie spogląda na moją osobę.
-Czy to prawda?-Jego głos był taki chłodny, aż się wzdrygnęłam.Proszę, nie.Tylko nie on.
-Ja..Ja chciałam tylko wyjść z pokoju-Zająknęłam się już na pierwszym słowie, nie no fajnie.Przełknęłam ślinę, odsuwając się od chłopaka na wypadek, gdyby chciał coś mi zrobić.Cofając się, moja plecy dotknęły zimnej ściany, a ja wiedziała, że jeżeli chłopak okaże się taki, jaki jest brunet, będzie już po mnie.-Ja na,,naprawdę nie chciałam uciec,P..przysięgam-Dokończyłam, wytrzymując spojrzenia trzech osób tutaj zgromadzonych.Zayn westchnął, podchodząc do mnie.Przymknęłam oczy, czekając na cios z jego strony, jednak kiedy nie następował, otworzyłam je, widząc chłopaka patrzącego na mnie z przekrzywioną głową oraz nieodgadnionym wyrazem twarzy.Przyciągnął moje ciało do siebie.Nie wyrywałam się, ale nie byłam pewna co chce zrobić.Jednak kiedy po prostu zostałam przez niego przytulona, odwzajemniłam to.
-Jak widzisz, nie chciała uciec, a ja jej wierzę.Nie zamierzam też pozwolić ci, abyś ją tknął.-Odpowiedział Zayn spokojnym tonem.Następnie dodał trochę głośniej i już zdecydowanie niespokojnie-Ale do kurwy nie nazywaj jej szmatą.-Trevor się zaśmiał, w tej samej chwili, w której dobiegły do nas głosy szarpaniny oraz jakichś rozmów.Chłopacy spojrzeli się na siebie, wychodząc z pokoju w szybkim tempie, a ja zostałam dosłownie pociągnięta przez Mulata.Weszliśmy do salonu w momencie, kiedy ostatni z mężczyzn zamykał drzwi.Spojrzałam na nich.Każdy, bez wyjątku ubrany był na czarno; czarne spodnie, koszulki, buty, a nawet mogę się założyć, że i skarpetki były tego samego koloru.
-Czego kurwa nie rozumiecie w moich poleceniach?-Zapytał Trevor-Nie wiem, może ja po prostu muszę mówić do was, jak do dzieci?Czy posługujecie się jakimś własnym językiem?Bo jak tak to proszę, wtajemniczcie mnie-Większość wywróciła na to oczami, czyli nie tylko mnie wkurza jego postawa.
-Szefie, my naprawdę próbujemy go złapać, znajdujemy osoby z nim powiązane, ale nikt nic nie wie, jakby Hemmings naprawdę umarł.-Powiedział jakiś blondyn, a ja zauważyłam, jak szatyn stojący za nim próbuje ukryć swój uśmieszek.On coś wie.Chłopak kontynuował, mówiąc coś, ale go nie słuchałam.Byłam zajęta patrzeniem.Miał ciemnobrązowe włosy, ale zielone oczy.Do tego zarost na twarzy, przypominał mi kogoś, jednak nie wiedziałam kogo.Próbowałam sobie wyobrazić, jak wygląda bez brody i wtedy mnie olśniło, byłam pewna, że Luke wyglądał identycznie, jednak pomijając kolor włosów i oczu.Wstrzymałam oddech, a miliard emocji ogarnęło moje ciało.Od bólu do szczęścia.Mój Luke tu jest, wśród nich.Stoi z nimi, pracuje dla Trevora, pomagając mu szukać siebie.Zaczęło mi się kręcić w głowie, za dużo rzeczy jak na jeden dzień.Zrobiło mi się słabo, spojrzałam na Zayna, ściskając jego ramię z całych sił, jednak nie sądzę, że poczuł cokolwiek poza dotykiem.Spojrzał na mnie, a widząc moją minę, spytał zaniepokojony, jednak jedyne co usłyszałam przed ciemnością to swoje imię
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
NIE SPÓŹNIŁAM SIE.
I wcale nie przypomniałam o tym sobie dopiero teraz.
Wcale.
Naprawdę.
Okay, jako że planuje jednak zakończyć na 24 rozdziale(nie wiem czy będzie epilog, ale zapewne tak) to 22 dodam w piątek.
Nic chyba nie mam do do dania więcej.

2 komentarze: