sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 24

Następnego dnia obudziłam się sama, Zayna, jak zawsze, nie było.Nie przejęłam się tym, wiedziałam, że chłopak wróci po kilku godzinach.Nadal nie powiedział mi, co robi całymi dniami, jednak postanowiła  nie naciskać.Nie byliśmy parą, żeby żądać od niego wyjaśnień.Mógł robić co chce, a ja, nie powinnam się tym zbytnio przejmować.Ziewnęłam, przeciągając się.Uśmiechnęłam się leniwie i spojrzałam w stronę okna.Słońce wpadało przez zasłony, oświetlając pokój.Wszystko było fajne, spokojne, ale coś mi tu nie pasowało.Było za cicho, zbyt cicho.W pierwszej chwili pomyślałam, że to wina dźwiękoszczelnych okien i drzwi, jednak szybko wyrzuciłam to sobie z głowy.Mimo tego, zwykle nie było idealnej ciszy.Zawsze ktoś chodził na górze, coś spadało niżej, a kolejna osoba pukała w ścianę.Teraz wszystko ucichło, słychać było jedynie mój oddech i równomierne bicie serca.Postanowiłam sprawdzić powód tej ciszy.Usiadłam na łóżku, pozwalając moim nogom łagodnie opaść na miękki dywan.Podeszłam do szafy, wyciągając z niej koszulkę Zayna oraz dresowe spodnie.Nie wiem jakim cudem się tam znalazły, ale zapewne chłopak pojechał do domu mojej babci i je wziął.Kiedy się już ubrałam, wyszłam z pokoju.Przede mną rozciągał się wielki, długi i pusty korytarz.Chyba naprawdę nikogo nie było.Sprawdziłam wszystkie pokoje, które dałam radę otworzyć.Kiedy natykałam się na te zamknięte, przykładałam ucho do drzwi, nasłuchując.Tak jak myślałam, nikogo nie było.Ucieszona, że zostałam sama, w pierwszej chwili chciałam uciec.Tak po prostu wyjść.Kiedy już byłam przy drzwiach, dopadły mnie wątpliwości. Zayn prosił, żebym nie uciekała.Mówił, że tylko tutaj jestem bezpieczna.Jednak, jeżeli wie, że na zewnątrz są ludzie, którzy prawdopodobnie chcą mnie porwać, w celu wyłudzenia informacji, to dlaczego zostawił mnie tu samą?Samiutką jak palec.Przecież każdy mógłby sobie teraz wejść, zabrać mnie i wyjść.Postanowiłam zostać i korzystać z chwil wolności.Nie chciałam już wychodzić, bałam się o własne życie.Poszłam do salonu, gdzie włączyłam telewizor.Od razu włączył mi się jakiś program, gdzie nadawany był mecz na  żywo, skrzywiona przełączyłam na kanał muzyczny.Nigdy nie przepadałam za piłką nożną, nawet nie wiedziałam o co w niej chodzi.I chyba nie chciałam wiedzieć.Wsłuchując się w słowa piosenki, która aktualnie leciała, skierowałam się w stronę, z której przyszłam w poszukiwaniu kuchni.Jednak w połowie drogi, usłyszałam, jak ktoś zaczął walić w drzwi.Nie było to pukanie.Przełknęłam ślinę, nie wiedziałam co zrobić.Zayn nie mówił mi, jak powinnam sie zachować w takiej sytuacji.Z wstrzymanym oddechem podeszłam do drzwi.Nadal nie wiedziałam co robię, miałam nadzieję, że jak otworzę i powiem, że nikogo nie ma, odpuszczą.Myliłam się, chwilę po otwarciu się drzwi, moje ciało zostało przyciśnięte do przeciwnej ściany, a do mojej głowy przystawiono pistolet.Nie miałam nawet chwili na ogarnięcie, co właściwie się stało.
-Zostawili ją samą-Dobiegł do moich uszu ironiczny śmiech-Samiutką jak palec, oh kochanie, nawet nie wiesz jak Martinez nam to ułatwił.-Ułatwił co?Chyba nie zamierzają mnie zabić, proszę nie, modliłam się w myślach, jednak wiedziałam, że to nic nie da.Głupia.
-Dobra, nie bawmy się.Bierzemy ją i idziemy, napisz kartkę z pożegnaniem czy coś, upozorujemy jej ucieczkę.-Chłopak wziął mnie za ramię, zmierzając ku wyjściu.Opierałam się, nie chciałam iść.Miałam nadzieję, że Zayn niedługo tu przyjdzie i mi pomoże.-Nie szamocz się, bo cie zwiąże-warknął.Uspokoiłam się i posłusznie idąc obok ze spuszczoną głową.Mężczyzna zamknął drzwi, a ja szłam obok drugiego do czarnego samochodu.Jednak coś nam w tym przeszkodziło, mianowicie drugie auto wjeżdżające na podjazd. Trzymający mnie rudy chłopak, spiął się.Chwilę potem dołączył do nas drugi, mierząc z pistoletu do nowo przybyłych.
-Zostaw dziewczynę
-Śnisz, Eric ją chce i ją dostanie.Żywą, więc posuń się z łaski swojej, jeżeli mamy nie wymordować wszystkich twoich ludzi, łącznie z tobą, Martinez.
-Nie ma mowy-Wszystko działo się w jednej chwili.Postrzelony rudy, ja trzymana przez znajomego Trevora.Odetchnęłam z ulgą.Bezpieczna.Przynajmniej tak myślałam, do czasu, kiedy ten przystawił mi spluwę do głowy, a brunet przemówił.
-Mam już Hemmingsa i jego diamenty.Dziewczyna nie jest mi potrzebna, jednak nie lubię się dzielić.Jeżeli Eric ją chce, to dostanie, ale martwą.-Jego głos był lodowaty, zero emocji.Nie chciałam umierać, błagam Zayn przyjdź.-To jak?Nadal we mnie celujesz, no cóż, nie mam wyboru.-Dodał, po czym trzymający mnie chłopak pociągnął za spust.Ostatnie co usłyszałam to głos Zayna, nie byłam pewna co krzyczał.Może mi się przesłyszało, wszystko zlało się w czerń.Trwało może ułamek sekundy.Strzał, czerń, sen.Błogi, wieczny sen.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Zjebałam ff, tak wiem, nikt nie musi wypominać.
Miałam to rozłożyć na 2-3 części.W sensie, że pierwsza część opowiadania, druga i trzecia.
Ale zjebałam i jest tylko ta.
Za tydzień epilog.Nie spodziewajcie się niewiadomo czego.Możliwe, że nie będzie miał nawet połowy długości tego rozdziału.





















3 komentarze:

  1. Hejo, kochana ;*
    Rozdział jest świetny :D szkoda tylko, że taki krótki :(
    Tak smutno się skończyło, nadal nie mogę w to uwierzyć. Ale pięknymi słowami to zakończyłaś, takimi poruszającymi... Kocham Cię bardzo i to opowiadanie :*
    To ja czekam na epilog :*
    Pozdrawiam i śle uściski, skarbie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi sie rozdzial jak i cale opowiadanie

    OdpowiedzUsuń