poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 1

-Emily.Kochanie, obudź się.Em...-Natarczywe potrząsanie moim ciałem wyrwało mnie z błogiego snu, w którym chciałam zostać do końca mojego i tak już zniszczonego życia.Kimś, kto odważył się zakończyć chwile w miejscu, gdzie nie martwiłam się niczym, okazała się moja własna rodzicielka.Zawsze tak robiła, odkąd Luke zmarł, rodzice zaczęli się kłócić.Nie dość, że byłam załamana po śmierci najlepszego przyjaciela, musiałam się jeszcze zamartwiać o nich.Codzienne kłótnie wyniszczały nie tylko ich samych, ale również i mnie.Raniły moje już rozdarte serce, sprawiały, że psychiczne rany wyrządzone na mojej duszy, otwierały się ponownie na światło dzienne.Matka przestała potrząsać moim ciałem, zamilkła.Oho, prawdopodobnie usiadła na żyletce.Lub zobaczyła zakrwawiony nadgarstek swojej córki.No, ale cóż, mamo.Starałam się nie natrafić na żyłę, ale chyba nie wiesz jakie to ciężki, kiedy twoje oczy są zasłonięte słonymi łzami rozpaczy.A twoje ręce trzęsą się jak galareta.Tak, na pewno nie wiesz jak to jest.Westchnęłam, niezauważalnie przetarłam podpuchnięte oczy.Wycierając lewy nadgarstek w czarną koszulkę Marsów, odwróciłam się twarzą do nieproszonego gościa.Z troską wymalowaną na twarzy powiedziała cicho, jednak na tyle głośno bym usłyszała.
-Przepraszam za to.To nasza wina, myślę, że będzie ci lepiej, jeżeli na jakiś czas przeprowadzisz się do babci, do Mullingar.-Cierpliwie czekałam, aż skończy, kiedy to zrobiła, wybuchłam.
-CO?Nie mogę się tam przenieść...ja...wy chcecie mnie z tym wszystkim zostawić!Babcia mieszka miliony kilometrów stąd.Ja nie mogę do niej lecieć, wiesz, że nie zostawię Luke`a.-Odkąd umarł, codziennie chodziłam na jego grób.Przesiadywałam tam godzinami, płakałam, mówiłam do niego.Wiedziałam, że krzyki nie przywrócą go do życia, ale nie miał nic do stracenia.Przecież był martwy.Nie chciałam jechać, nie mogłam go zostawić.
-Emily, kochanie.On nie żyje, musisz się z tym pogodzić.-Nie wierzyłam, że ona to powiedziała.Jednak miała racje.Luke nie żyje, a ja musiałam sie z tym pogodzić.Musiałam oderwać się od tego, co się tu dzieje.W tym domu, tym mieście.I jedynym sposobem, aby to zrobić, jest wyjazd do babci.Nic mi się nie stanie przecież, jeżeli wyjadę na miesiąc, albo dwa.Odpocznę i wrócę, może nawet porozmawiam z Libbs.Może już nie jest taką zdzirą.Ostatnim razem, kiedy byłam u babci, brunetka próbowała się pozbierać po śmierci matki.Nie było to łatwe i jak widać miało na nią wielki wpływ.Zaczęła się puszczać z każdym napotkanym chłopakiem.Zaprzyjaźniła się z jakimś gangiem, o którym opowiadała Elanor.Tęsknie za nią, mimo, iż nie widziałyśmy się prawie rok, nadal jest moją przyjaciółka.Gdyby tylko wiedziała, co próbowałam zrobić, co nadal robię.Od razu przyleciałaby tutaj, do mnie.Nie zważałaby na konsekwencje.Cała El.Moja jedyna i najlepsza przyjaciółka.Zdałam sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy, tęsknię za nią.Mam nadzieję, że opiekuje się moją kuzynką.Nie wiadomo co może zrobić, kiedy jest w rozpaczy.Muszę się z nimi zobaczyć.Spojrzałam na rodzicielkę, zmierzającą ku drzwiom.Zaczęłam:
-Mamo..pojadę tam.Przyda mi się odpoczynek od.. tego wszystkiego.-Podeszła i wzięła moje ciało w objęcia, na co się wzdrygnęłam.Tak bardzo nie chciałam być przez nikogo dotykana.Błagam puść mnie.Proszę.Odsunęła się ode mnie.Spojrzała mi w oczy, szukając jakichkolwiek oznak wstrętu lub nienawiści.Nie znalazła nic.Poinformowała, że rano mam samolot, więc muszę zacząć się pakować.Tak też zrobiłam, oczywiście nie ruszyłam się z miejsca, dopóki nie wyszła.A kiedy to zrobiła, poszłam po walizkę.Westchnęłam, co ja mam zabrać?Żyletki.Podpowiadał głos w mojej głowie.Nie.Pastę do zębów, koszulki, bieliznę, buty.To na pewno, może jeszcze książki, laptopa.Żyletki.Nie, nie mogę.Muszę z tym skończyć, jak El się dowie.Będzie po mnie.Żyletki.Wezmę te żyletki.Nie wytrzymam bez cięcia się tych kilku miesięcy, może dni.Poszłam do łazienki, która była na przeciw pokoju.Identyczne pomieszczenie znajdowało się również na dole, obok kuchni.Podeszłam do szafeczki pod zlewem.Otworzyłam ją, po czym zaczęłam szukać upragnionych żyletek.Jednak nigdzie ich nie znalazłam, czułam wielką potrzebę przyłożenia jednej do mojego nadgarstka i nacięcie go, nie mocno.Potrzebowałam żyletek.Teraz.Sprawdziłam pudełeczko po tamponach, może mama ich tam nie znalazła.Były, cichutki okrzyk triumfu rozległ sie po pomieszczeniu.Patrzyłam się na czarne pudełeczko z 7 żyletkami, już miałam wyciągnąć jedną i naciąć skórę, jednak postanowiłam sprawdzić jak długo jeszcze wytrzymam.Wróciłam do pokoju, nigdzie nie było śladu po zakrwawiony, ostrym jak brzytwa przedmiocie.Zabrała ją, jak i resztę.Ale nie pomyślała o pudełku po tamponach.Wrzuciłam żyletki to torby podróżnej i zaczęłam wybierać z szafy moje ubrania.Bluzy, bluzki z długim lub krótkim rękawem lądowały w walizce.Tak samo stało się z spodniami, spodenkami, bielizną i innymi.Na koniec jeszcze tylko znaleźć torbę od laptopa, wziąć ładowarkę i mogę jechać.Postanowiłam przejść się do Luke`a i go pożegnać.Muszę zacząć nowy rozdział w moim życiu.Bez niego.
     To tutaj, nowy cmentarz.Odkąd umarł, przychodziłam tu codziennie.Nie było dnia, kiedy o nim nie myślałam.Wzrokiem odszukałam jego grób.Podeszłam, po czym usiadłam na ławeczce.Po raz tysięczny przeczytałam napis
      Luke Hemmings
     Ur. 16 Lipca 1996 
    Zm. 28 marca 2014
   "Odszedłeś tak młodo"
Poczułam jak samotna łza spływa po moim policzku, nie chcąc się rozpłakać, starłam ją.Porozmawiałam z nim chwilę i poszłam do domu.Nawet nie zauważyłam kiedy z południa stała się noc.Znowu przesiedziałam tu kilka godzin.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
No hey.Tak więc, dzisiaj dodałam rozdział.Czemu?Nie mogłam wytrzymać, musiałam napisać 1 rozdział.No i cały dzień siedziałam w domu, więc miałam czas.Na historii mnie nie było, więc nie dostałam złej oceny.Żadnej nie dostałam.Tak się ekscytuje tą nową historią, że nie mogę przestać o niej myśleć.Chcę jak najszybciej dojść do momentu, w którym Zayn spotka Em, który może będzie w rozdziale 3.Mam miliardy pomysłów i muszę je jakoś uporządkować, inaczej wyjdzie z tego znowu jakieś gówno.Tak jak z poprzednim blogiem.No, ale nie żałuję, że go usunęłam.Jeszcze jedna ważna rzecz.Mianowicie w tej historii pozmieniałam wiele rzeczy i poprzekręcałam jeszcze więcej faktów.Zayn jest jedynakiem, tak jak Louis, Liam i Niall.Jedynie Harry ma młodszą siostrę Gemmę.Rodzice Zayna się rozwiedli, więc mieszka z matką, która często podróżuje, więc rzadko bywa w domu.Tak samo jest z Louisem.No i to chyba na tyle, napisałam tą informacje, żeby potem nie było komentarzy, w których piszecie,że się pomyliłam.
PS.Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem, miło wiedzieć, że komuś się podoba ta historia.

4 komentarze:

  1. Cud, miód i malinki!
    Jest super. Gdy zobaczyłam ten napis o Luke'u na grobie... Strasznie mi się zrobiło przykro. :((
    Czekam na nexta!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz :) Trochę smutno, ale i tak bardzi mi się podoba <3 Czekam na kolejny rozdział xx /@69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow... Jest super!! :D
    Szkoda mi Em :c mam nadzieję że gdy spotka Zayna to przestanie się ciąć :)
    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie, popieram osobę powyżej! Mam wielką nadzieję, że Em jakoś z tego wyjdzie. Opowiadanie oczywiście bardzo mi się podoba, jest SUPER i AKJFHAFAJHFKJA! haha ;D
    Jak zobaczyłam ten napis na grobie o Luku to aż mi się oczy zaszkliły....
    Czekam na nexta, szybko, szybko, szybko! :D
    @darkberry_

    OdpowiedzUsuń